Danuta B.:
Elegancka willa, ewenement jak na małe Wierzbice. Zmasakrowany front przez zabudowę werandy przy wejściu. Powstała paskudna buda. Psie są ładniejsze.
Danuta B.:
Trzeba określić rodzaj działalności w kontekście funkcji budynku. Fabryka, warsztat czy np. wytwórnia materiałów medycznych, ale nie spółka, czy firma.
Kolejna widokówka wleńskiego sanatorium kolejowego. Pocztówka jest powojennego wydania z 1949 r. Ciekawostką jest ówczesna nazwa rzeki Bóbr. Nie ukrywam, że z nazwą tą spotkałem się po raz pierwszy, właśnie oglądając tę widokówkę.
Sanatorium PKP na pocztówce, której roku wydania nie sposób ustalić. Rok 1951 nakreślony był ręką nieżyjącego już kolejarza, p. Ludwika Szkałuby, kuracjusza wleńskiego sanatorium. Oglądałem tę pocztówkę ze wszystkich stron; wydaje się ona być pochodzenia niemieckiego.
Grupa kuracjuszy- wrocławskich kolejarzy w czasie pobytu w sanatorium PKP we Wleniu. Październik 1951 r. Jedna z osób jest mi znana z nazwiska. Jest nią p. Ludwik Szkałuba, kierownik pociągu węzła Wrocław Nadodrze, mieszkaniec ulicy Paulińskiej. Po wypadku kolejowym- czołowym zderzeniu się pociągów w końcu lat czterdziestych, pan Ludwik zaczął tracić słuch. Stąd ten pobyt w sanatorium. Dodam, że p. Szkałuba został służbowo przeniesiony z lubelskiej DOKP do Wrocławia we wrześniu 1945 r. W 1946 r. urodził się we Wrocławiu jego syn Tadeusz, z którego archiwum domowego pochodzi to zdjęcie.