MENU
Sala restauracyjna "U Sowy".

Dodał: SyG° - Data: 2019-06-17 23:45:24 - Odsłon: 789
27 maja 2019

Data: 2019:05:27 21:01:56   ISO: 3200   Ogniskowa: 4.3 mm   Aparat: Panasonic DMC-SZ10   Przysłona: f/3.1   Ekspozycja: 1/30 s  

W dniach 27 i 28 maja 2019 r. odbyło się koleżeńskie spotkanie absolwentów TŻŚ z nawigacyjnej klasy "A" (lata 1964-1969) w 50 rocznicę matury i ukończenia szkoły. W spotkaniu uczestniczyło tylko 9 absolwentów (czterech w towarzystwie małżonek). Nie wszyscy związali swoje życie z żeglugą śródlądową. Wśród kolegów z naszej klasy pojawili się; emerytowany oficer policji, ciągle czynny scenograf teatralny, jeden przez jakiś czas był kierowcą autobusu PKS, teraz jest wziętym przedsiębiorcą budowlanym; kolejny to znany producent konnych bryczek i powozów !!! Ale pamięć o szkole i naszych nauczycielach u wszystkich przetrwała. Dwudniowe spotkanie zorganizowane zostało w hotelu "Pokoje na szlaku" w Polanicy Zdrój. /SyG/

  • /foto/8060/8060441m.jpg
    2019
  • /foto/8060/8060455m.jpg
    2019
  • /foto/8060/8060456m.jpg
    2019
  • /foto/8060/8060457m.jpg
    2019
  • /foto/8060/8060459m.jpg
    2019
  • /foto/8060/8060479m.jpg
    2019
  • /foto/8061/8061859m.jpg
    2019

SyG°

Poprzednie: Kościół św. Anny Strona Główna Następne: Pałac Sybilli


Danuta B. | 2019-06-18 07:09:12
Ciekawi mnie ile osób z klasy kontynuowało pracę w zawodzie? Mniej więcej.
SyG | 2019-06-18 22:31:08
Z mojego rocznika co najmniej połowa. Ja, chyba z 5 kolegami z klasy, rozpoczęliśmy pracę już 1 lipca 1969 r. Potem miałem siedmioletnią przerwę (2 lata wojska i 5 lat na lądzie, w rodzinnym mieście), w kwietniu 1977 r. pojechałem na zjazd absolwentów TŻŚ, w trakcie wstąpiłem do biur ŻnO, dowiedzieć o warunki pracy i po konsultacjach z żoną, od 1 maja pracowałem już jako bosman na pchaczu Tur. W miarę zdobywania doświadczenia, uzyskałem uprawnienia do samodzielnego prowadzenia statków śródlądowych najpierw w na polskich drogach wodnych (bez Wisły) na tzw. drogi morskie (Zalew Szczeciński, a później także na Łabę (od Pirny do kanału Kilońskiego), Dolną Hawelę i na cały Ren (od jeziora Bodeńskiego do ujścia). Pływałem także po Dunaju (piękny 3 miesięczny rejs), ale tylko do Budapesztu, bo mimo, że mieliśmy propozycję bardzo korzystnego frachtu do Tulczy, nasz armator nie chciał ryzykować (był to czas wojny domowej w Jugosławii), bo nikt nie chciał ubezpieczyć na taki rejs, ani załogi, ani ładunku, ani statku.
SyG | 2020-06-04 10:57:16
PS. Ten dzień 1 maja, który był dniem mego powtórnego rozpoczęcia pracy w "ŻnO" był ciągle kwestionowany przez różnych urzędników, kiedy musiałem im przedstawiać przebieg mojej pracy. A wynikało to po prostu z tego, że ja zmieniłem pracę w trybie "porozumienia między zakładami", a mój ówczesny przełożony w "Bielbaw"-ie, pozwolił mi zakończyć moją pracę już o godz. 12.00 co pozwoliło mi dotrzeć do biur ŻnO przed zakończeniem pracy Działu Kadr i uzyskać przydział na statek. A statki i marynarze pracują, w zależności od warunków, w trybie 8, 12, 16 godzinnym, a także całodobowym.